W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Moją towarzyszkę astmę, znam już bardzo dobrze. Od siódmego roku życia pamiętam uczucie ściśniętego gardła i braku powietrza. W moim przypadku dusznościom często towarzyszy strach, a właściwie atak paniki. Czasem przydarza mi się on bez powodu. Tak było w londyńskim metrze, które zatrzymywało się między stacjami z powodu awarii. Zaraz pojawiały się u mnie myśli, że jestem pod ziemią, że jest duży tłok w zamkniętym wagonie i zaraz zabraknie tlenu, a same te myśli wprawiały mnie w popłoch. Jednak po wielu latach potrafię rozróżniać alarmy właściwe od fałszywych.
Największy kłopot astma sprawia mi w pracy. Skończyłem szkołę gastronomiczną na kierunku piekarsko-cukierniczym. Zdobyłem dyplom, ale lekarz medycyny pracy zabrania mi uprawiać wyuczony zawód, bo nie wolno mi mieć kontaktu z mąką. W ogóle nie mogę pracować w warunkach zapylenia. Wbrew pozorom to odcina solidny kawałek rynku pracy, na przykład sektor remontowo-budowlany. Teoretycznie wskazana jest dla mnie praca biurowa, czego nie uwzględniłem podczas decyzji edukacyjnych. Poza tym skąd pewność, że nie uczuli mnie wykładzina podłogowa w biurze? Ogrodnictwo też odpada z powodu wrażliwości na pyłki. Pozostaje mi więc być kelnerem.
Nie wiem jak to możliwe, że idąc do szkoły zawodowej, nie dowiedziałem się już na wstępie, że to nie dla mnie. Zmarnowane lata. Mogę teraz co najwyżej w domu upiec bliskim dobry tort. Moim „następcą” w walce z astmą radzę rozważnie wybierać zawód.
Jest jeszcze jedna rzecz, której żałuję: mam wrażenie, że podczas długich okresów wyciszenia choroby, mogłem zmniejszyć intensywność brania leków. Dzisiaj o wiele łatwiej mi wsłuchiwać się w mój organizm i wiem, kiedy łapię kondycję na tyle dobrą, że mogę nieco ograniczyć przyjmowanie leków w inhalatorze. Wiem też bo się zwyczajnie przekonałem, że wprawdzie nie dusi mnie dym w tipi, ale zwęża mi gardło wilgoć w powietrzu.
Żałuję oczywiście lat z papierosami, które przypadły na okres mojego buntu wobec choroby. Ale towarzyszący mój sprzeciw wobec nadopiekuńczości najbliższych był zdrowym objawem. Nie pozwoliłem sobie odebrać normalności w życiu. Jeżdżę po świecie, imam się różnych prac i, gdy tylko można, oddycham głęboko.
NPS-PL-NP-00850