W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Jerzy nigdy nie uważał się za histeryka… aż do sytuacji sprzed 4 lat, kiedy po raz pierwszy rozdygotał się tak bardzo, że wezwał pogotowie. Teraz już wie, co mu dolega i mówi: - Kto raz w życiu przeżył lęk przechodzący w atak paniki, kiedy w głowie dzieje się tyle, że ciało rozregulowuje się na każdym froncie, a ty myślisz, że umierasz – ten powiedzenie „strach się bać” pojmuje bardzo głęboko.
Serce wali jak oszalałe, masz rozstrój jelit i jednocześnie mdłości; jest Ci słabo, a spocone ręce i nogi z waty to najmniej istotne symptomy. Dopóki nie przyjmiesz, że robi Ci to twoja własna psychika, przebadasz się na wszystkie strony w poszukiwaniu przyczyn somatycznych. I zaczniesz bać się tego, że zaczniesz się bać. A strach ten przejmie nad tobą kontrolę.
- Przez całe życie byłem opanowany, nie ulegałem emocjom. Gdy inni tracili głowę, ja nawet nie miewałem tremy przed wystąpieniami publicznymi, nie uprawiałem czarnowidztwa – opowiada Jurek, mężczyzna po 40-tce. – Długo czułem, że mam, jak to dziś się mówi, mocne oparcie w sobie. Bez trudu zdobyłem wykształcenie i dobrą pracę, miałem żonę i życie pod kontrolą. Już dawniej nie rozumiałem, dlaczego koleżanki w szkole kompletnie zatykało, gdy były wyrywane do odpowiedzi, a przecież miały wiele do powiedzenia. Trudno mi było zrozumieć, że kumpel nie chciał należeć do zespołu rockowego, bo go zżerała trema przed wyjściem na scenę. W pracy, na zebraniach widywałem kolegów, którzy się pocili i jąkali podczas swoich wypowiedzi, a ich zastraszone spojrzenia nie budziły we mnie współczucia, lecz politowanie, a nawet odrazę. Jak można sobie na „coś podobnego” pozwalać? – zachodziłem w głowę. Do czasu.
Małżeństwo zaczęło mi się sypać, gdy zaangażowany w pracę jeździłem w delegacje po trzy razy w miesiącu. Początkowo nie wiedziałem, co się dzieje, aż w końcu zrozumiałem, że żona ma pocieszyciela na samotne wieczory. Nie kryła tego, że kolega z firmy często odwozi ją do domu, że chodzą razem na zakupy, na kawę. W pierwszym odruchu zaimponowało mi, że ma adoratora, ale kompletnie nie doszacowałem jego pozycji. Tymczasem między nimi zrodziła się silna więź, konkurencyjna wobec naszej. Ola zaczęła być dla mnie chłodna. Chwilami zastanawiałem się, czy mnie zdradza.
NPS-PL-00687-06-24