Po pierwsze - dedukuj

kid on the sea

Zaczyna się okres jesienno-zimowy a wraz z nim – sezon grzewczy. Suche powietrze zaostrza objawy atopowego zapalenia skóry, alergii i astmy. Do tego dochodzą częstsze infekcje dróg oddechowych. Jak być spokojnym o dziecko obciążone takimi dolegliwościami, skoro od września wiele godzin będzie spędzało w szkole? Beata, mama dwóch chłopców ma w tym względzie doświadczenie. I już wie, że nie mówimy o kłopocie z gatunku: jakim balsamem ukoić swędzenie podrażnionej skóry. Czasem to dosłownie walka o życie.

- Mój starszy syn od urodzenia miał problemy ze skórą atopową, z alergiami. Od niemowlęctwa pojawiało się u niego także łojotokowe zapalenie skóry, a kiedy dochodziło do infekcji dróg oddechowych, przechodziły one w przewlekające się, trudne do wyleczenia kaszle. Ponieważ jako lekarz - wprawdzie okulistka, ale jednak - mam w domu stetoskop, osłuchiwałam go i wiedziałam, że dochodzi do skurczy oskrzeli. Wspólnie z pediatrą rozpoznaliśmy, że to astma oskrzelowa, która potem rozszalała się jeszcze bardziej. Maciek miał 3-4 lata, gdy byliśmy już za pan brat z inhalacjami lekami wziewnymi. Najtrudniejsze momenty przypadały na okres jesień-zima-wiosna, czyli typowy czas infekcyjny.

Kiedy dziecko jest całkiem maleńkie, nie powie, że coś mu dokucza - u synka widać jednak było przesuszenie skóry w zgięciach np. rąk, przedłużającą się ciemieniuchę, czyli żółte strupy, występujące zwykle na głowie niemowlaków. Na szczęście nie obserwowaliśmy zaostrzonych zmian, więc stosowaliśmy leki o działaniu miejscowym. Były momenty, że wystarczały same kąpiele w emolientach albo maść cynkowa robiona w aptece na receptę, a dopiero przy największych zaostrzeniach objawów trzeba było sięgnąć po maści sterydowe z antybiotykiem.

Stopniowo uczyłam się, co w jakim momencie przyniesie ulgę, ale przede wszystkim przekonałam się, że trzeba pilnie obserwować i sprawdzać, kiedy i na co reaguje skóra mojego dziecka nasileniem objawów. Nigdy nie stosowałam tak zwanych domowych sposobów, jak np. kąpiele w krochmalu czy w wodzie z dodatkiem płatków owsianych. Stawiałam na kosmetyki apteczne z najprostszymi składami. A czasem wręcz czystą wodą udawało się osiągnąć najwięcej, byle po obmyciu dokładnie osuszyć skórę. Używaliśmy szarego mydła, które nie zawierało żadnych dodatków. Do pewnego momentu było ono polecane pacjentom na obmywanie nawet ran pooperacyjnych, ale to już nie jest czyste szare mydło, przed czym przestrzegam. Oczywiście, w domu stosowaliśmy hypoalergiczne proszki do prania, a ubranka synka kupowałam długo jedynie z czystej bawełny, żeby skóra oddychała.

Ważny jest też stopień wilgotności w powietrzu i pomieszczeniu. Suchość powodowaną przez grzejniki staraliśmy się równoważyć przy pomocy nawilżaczy powietrza. Jak długo mieszkaliśmy w bloku, wszędzie, w każdym pomieszczeniu pracowały oczyszczacze i nawilżacze praktycznie cały sezon: od jesieni do wczesnej wiosny. Jedynie nie skusiliśmy się na klimatyzację, bo musiałabym mieć taką, w której samodzielnie można zapanować nad czystością filtrów. A teraz temat wygasł, gdyż zamieszkaliśmy w domu jednorodzinnym, co dla odmiany niesie ze sobą kontakt z większą liczbą alergenów zewnętrznych, takich jak pyłki, trawy itp. Dużo jest tego w przyrodzie. Zostały oczywiście przeprowadzone testy, na co Maciek ma alergię. To absolutna podstawa, ale ważna jest też własna obserwacja i nawet precyzyjne notowanie w zeszycie, jakie okoliczności i czynniki mają wpływ uczulający.

Maciek ma alergię m.in. na sierść kota. A dziadkowie mieli zwierzaka. Alergeny musiały być na odzieży dziadków, skoro Maciek reagował, gdy do nas przyjeżdżali. W pewnym momencie postanowiliśmy przekonać się, ile prawdy jest w twierdzeniu, że najlepszym sposobem na zwalczenie alergii może być stały kontakt z alergenem. Początkowo faktycznie wydawało się to skuteczne. Od sytuacji, w której u dziadków przebywaliśmy tylko w ogrodzie i tylko jak było ciepło, jadając obiad na zewnątrz, powolutku pozwalaliśmy sobie na coraz więcej. Pod ręką zawsze były leki antyhistaminowe albo nawet Maciek brał je prewencyjnie i spędzaliśmy weekend u dziadków, przy czym nasza sypialnia była początkowo terytorium zamkniętym przed zwierzęciem, nawet pod naszą nieobecność. Wreszcie dotarliśmy do momentu, w którym byliśmy z kotem pod jednym dachem, Maciek nawet głaskał go i nie miał objawów astmy, obywaliśmy się bez leków. Aż dziadkowie wyjechali do sanatorium na cztery tygodnie a my wzięliśmy kota do swojego domu. Przez cały ten czas nic się nie działo. Za to potem, gdy doszło pylenie brzozy, objawy alergii eksplodowały ze zdwojoną siłą. To był pierwszy sezon, w którym nie radziliśmy sobie kompletnie. Nasza doktor alergolog potwierdziła, że niestety reakcja na brzozę skumulowała się z alergią na kota. Często bywa, że przychodzą do niej pacjenci dorośli, którzy uznali, że już mają problem z głowy, że wykształcili w sobie tolerancję na jakieś alergeny i nagle dostają wstrząsu anafilaktycznego (co oznacza stan zagrożenia życia), bo nabyta odporność okazała się iluzoryczna.

Nasz syn jest uczulony również na niektóre antybiotyki, o czym przekonaliśmy się dość nagle, kiedy jego skóra zareagowała alergicznie na tyle poważnie, że trafił do kliniki alergologii. Miał tylko uogólnioną pokrzywkę - tylko i aż, bo nie wiadomo, co by się stało dalej, gdyby nie dostał leków w odpowiednim momencie. Ja mam wyobraźnię i nigdy nie bagatelizuję objawów. Postępuję tak nie tylko ze względu na wiedzę lekarza, jaką posiadam, ale z racji doświadczenia. Choroba Maćka paradoksalnie uratowała nam młodszego syna, gdy dostał ataku ostrej alergii i gwałtownie postępującej duszności na plaży, na drugim końcu świata. Nie było żadnych szans na przywołanie pomocy. Marcina uratowały trzy rzeczy: po pierwsze, powiedział, że coś się z nim dzieje; po drugie, wiedzieliśmy, że to objawy uczulenia, ale najważniejsze, że mieliśmy przy sobie leki Maćka i natychmiast podałam synowi adrenalinę. Inaczej wolę nie myśleć, jak by się to skończyło. Marcin nie zdradzał wcześniej objawów alergii, aż nagle uczuliły go – jak wydedukowaliśmy i sprawdziliśmy później - skórki owoców, być może czymś nasączone czy spryskiwane w innych krajach.

NPS-PL-00719-08-24

Znalazłem ten artykuł:

Udostępnij tą stronę:


Może zainteresuje Cię również…

Życie z astmą: Pamiętam ścisk w gardle i uczucie, że zaraz zabraknie mi powietrza..

Dowiedz się więcej