W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Czas pandemii był dla wielu osób bolesny na wiele sposobów. Nie tylko z powodu zagrożenia i zarażenia COVID-19. Jerzemu, zamkniętemu w domowym azylu, rozpadł się związek. A zaraz potem rozleciał się on sam. Dziś opowiada nam, jak życie stało mu się niemiłe - nie w tym sensie, że chciał je sobie odebrać, lecz dlatego, że tak bardzo się bał, że je straci.
- Badania krwi i serca wykluczyły zawał. Z covidowego szpitala szybko wyekspediowano mnie do domu – mówi Jurek. – Mieszkałem już sam i świadomość, że może mi się coś stać, gdy nikogo nie będzie w pobliżu, wprawiała mnie w dygot. To, że mnie wypuszczono ze szpitala przypisywałem trudnej sytuacji ogólnej. Bo przecież nie czułem się ani zdrowy, ani silny. W tym czasie przyjechali rodzice, zaalarmowani wiadomościami o kryzysie w moim małżeństwie i tylko dolali oliwy do ognia, skupiając uwagę na tym, jak schudłem i źle wyglądam. Mama kategorycznie domagała się, żebym zadbał o zdrowie.
Zacząłem wędrówkę po lekarzach. Po każdej wizycie czułem się jeszcze bardziej rozbity, gdyż nic nie potrafili znaleźć. To znaczy nic – w moim pojęciu – konkretnego. Każdy natomiast mówił o nerwicy. Też mi objawienie! – myślałem. Rozpada mi się dom, więc raczej trudno zachować spokój, ale może skupmy się na sprawach serca, a nie wątkach sercowych. Nie widziałem związku między jednym a drugim.
Aż jeden z neurologów zadał mi kluczowe pytania: „Jak by pan zareagował, gdybym teraz na pana nakrzyczał?”. - Też bym nakrzyczał – odparłem jako coś oczywistego. „A gdyby nakrzyczała żona?” –dopytał doktor. W tym momencie zaskoczyłem sam siebie jak nigdy – rozpłakałem się…
Było mi potwornie wstyd po tym występie. Zwłaszcza, że dostałem skierowanie do psychiatry. Nie jestem zabobonnym macho, który sądzi, że jest ze stali, a psychiatria jest potrzebny słabeuszom i wariatom. A jednak runęło moje przekonanie o wewnętrznej sile i odporności.
Zanim zdołałem uwierzyć, że umysł potrafi wywoływać objawy fizyczne, sugerujące inne poważne choroby, musiałem, po pierwsze, samemu zanalizować mechanizm samonakręcania się w napadzie lękowym.
A po drugie – nie chcieć się dalej z tym męczyć.
NPS-PL-00689-06-24